piątek, 18 marca 2011

Wymarzone wakacje zaplanowane?

Wymarzone wakacje zaplanowane?

Autorem artykułu jest Ata



Zaczyna się okres planowania urlopów, rezerwowania terminów i zastanawiania się gdzie w tym roku pojechać na wypoczynek? W wielu zakładach pracy plan urlopów musi być zrobiony do końca marca i dlatego większość Polaków już teraz planuje swoje letnie wakacje.

         Tendencje turystyczne się zmieniają, jednak są miejsca, które od lat cieszą się dużą ilością odwiedzających. Ze względów finansowych duża część polskiego społeczeństwa nie może sobie pozwolić na egzotyczne wakacje np. w Indonezji czy Tajlandii. Są jednak zakątki Europy, gdzie można spędzić urlop, wypocząć, zrelaksować się, zaspokoić ciekawość, rozluźnić mięśnie i po prostu zapomnieć o codziennych sprawach. Takim urokliwym państwem niewątpliwie jest Chorwacja. Jest to kraj europejski, położony stosunkowo niedaleko od Polski, oferujący turystom wszelkiego rodzaju rozrywki. Wyjazd nad wschodnie wybrzeże Adriatyku to wymarzone wakacje. Sezon turystyczny rozpoczyna się już na dobre w maju i trwa do października. A jak pogoda pozwoli to można się cieszyć ciepłym Słońcem i pięknymi widokami jeszcze dłużej. Wyjazd na Chorwację nie wymaga dużych przygotowań, ale jeśli mamy określone wymagania noclegowo – pobytowe to należy już teraz rezerwować miejsca, gdyż ze względu na swoją różnorodność Chorwacja jest bardzo popularna turystycznie nie tylko dla Polaków, ale również dla Europejczyków i Amerykanów.

         Chorwacja to kraj położony na licznych wyspach, pomiędzy którymi pływa dużo statków wycieczkowych i promów. Wybrzeża są malownicze, położone u stóp pasm górskich, które miejscami schodzą do morza. Drogi pomiędzy miastami często biegną przez wysokie góry, kręcą i nagle zawracają ukazując piękne widoki. Plaże są naturalnie kamieniste, choć gdzieniegdzie można spotkać, tak jak we Włoszech, plaże piaszczyste. Woda jest czysta, błękitna i sprzyja uprawianiu różnych sportów. Każdy, nawet najbardziej wymagający turysta znajdzie coś dla siebie, gdyż oprócz pięknych plaż, malowniczych widoków i gorącego Słońca, Chorwacja to kraj o długiej historii i bogatej kulturze. Ze względu na trzy tysiące lat burzliwej historii turyści mogą podziwiać piękne stare i dobrze zachowane miasta oraz wiele ciekawych zabytków. Chorwacja jest jednym z najpiękniejszych państw Europy, a wspomnienia z wakacji pozostają na długie lata i nie mieszają się z innymi.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wakacje 2000 - Murter

Wakacje 2000 - Murter

Autorem artykułu jest Paweł Rudzki



Opis wakacji na wyspie Murter w Chorwacji. Czyli jak przeżyć miły czas niespodziewając się tego zupełnie.
Murter??? Gdzie to jest? A! Chorwacja, Dalmacja, 25 km na północ od Szybenika. Hej, ale Chorwacja? Słyszałem, że tam jest pięknie, ale czy spokojnie? Tak, wszystko rusza po wojnie i jest super. No dobra, jak tak to jadę! I tak się zaczęły moje wakacje 2000...

Zostawiamy słoneczny, wręcz upalny Kraków i po blisko 22 godzinnej jeździe następuje przyjazd do Chorwacji. Moje pierwsze wrażenie jest zdecydowanie negatywne – pogoda jest dwa razy gorsza niż w Polsce! Na niebie ołowiane chmury, nie zwiastujące nic dobrego, wiatr, brr! Przecież chciałem odpocząć na słonecznej plaży! Przychodzi mi do głowy myśl, że polar i nieprzemakalna kurtka na coś się jednak przydadzą. Drugie wrażenie jest równie nieprzyjemne – przed nami korek na Magistrali Adriatyckiej, taki, jakiego chyba w życiu nie widziałem. Objazdy? Dla nas tylko w teorii, w praktyce tylko dla mieszkańców okolicznych wiosek. Wokół nas po prostu kamienna pustynia. To nie jest śródziemnomorska zieleń. To nawet nie jest polska zieleń. To są spalone słońcem kępki traw rosnące na skalistych zboczach mijanych właśnie gór - surowych, ale pięknych. I kolejny szok. Na tym domu nie ma dachu. Na tym domu są ślady kul. Tutaj i tam przy drodze malutkie cmentarze ludzi, którzy kilka lat temu zginęli w bratobójczej walce. Po prostu szok. Ale za chwilę wychodzi słońce i robi się raźniej. Za chwilę widzimy w dali morze... Za chwilę, już w potwornym upale przyjeżdżamy do Murteru i zostajemy rozkwaterowani do mieszkań, gdzie spędzimy najbliższe dwa tygodnie naszego życia.

Na pierwszy rzut oka, Murter wydaje się być bardzo rozbudowaną miejscowością, ze skomplikowanym systemem dróg i ulic. W rzeczywistości cała komplikacja sprowadza się do jednokierunkowego ruchu w centrum na trzech ulicach zbiegających się przy malutkim rondzie, a „rozbudowana miejscowość” okazuje się być w sumie chorwacką wioską zamieszkaną przez dwa tysiące mieszkańców. Pierwszy kontakt z gospodynią jest trochę dziwny – uśmiechamy się do siebie, ale nie możemy się zrozumieć, chociaż podobno oba nasze narody należą do grupy Słowian, co więcej Chorwaci za swoją pra-ojczyznę uważają ziemie pomiędzy Odrą a Bugiem. Zimny prysznic doskonale odświeża po męczącej jeździe i za moment pojawia się córka gospodyni, która na szczęście mówi po angielsku. Od razu zaprasza na kawę, czekoladę i ciastka. I tak już jest zawsze. Nie jest to gościnność „turystyczna”, ale taka autentyczna, szczera. Rozmowa o życiu, i o wakacjach, i o warunkach w Chorwacji i o Polsce, i o wojnie. Dość tego, czas na plażę! Po chwili marszu jest... przepiękny lazur, na horyzoncie jachty i motorowe łodzie, w oddali Archipelag Kornaty i ... kamienie, wszędzie kamienie! Trzeba zapomnieć o wybrzeżu Costa Brava i kilkudziesięciu kilometrach piasku nad morzem. Tutaj plaża piaszczysta jest plażą sztuczną. Tutaj piasek można poczuć po przejściu 1,5 metra po kamienistym dnie. Warto, bo przeźroczystość wody jest olśniewająca. Niech się schowa głęboko Lazurowe Wybrzeże i Cannes!

Po kąpieli czas na kolację. Niestety nie są to tradycyjne dania chorwackie z grilla. Kolacja dla Polaków, siłą rzeczy przypomina jedzenie polskie. Wszystko poza podaną na przywitanie nowego turnusu rakiją. Rakija, która jest produkowana najczęściej z winogron lub z fig jest wódką dość silną, a w smaku bardzo silnie przypomina nasz dawny „KPN - Koniak Pędzony Nocą”, czyli bimber. W przeciwieństwie do tych naszych, zapomnianych już w większości produktów, rakiję można w Murterze kupić na każdym rogu ulicy. Podobnie zresztą jak w własnej produkcji wino czy sery. I jak lekkie zdziwienie wywołuje sprzedaż tych napojów w plastikowych butelkach po napojach gazowanych, to prawdziwe zdziwienie jest spowodowane faktem sprzedaży tych alkoholi przez dzieci. No cóż, co kraj to obyczaj, a innym niecodziennym u nas obyczajem jest używanie przez kobiety taczek do robienia zakupów! Trzeba przyznać, że z tymi zakupami to mają niezły kłopot. Oczywiście w sklepach jest wszystko, ale ceny po prostu powalają. Płacić ponad 80 zł za kg zwykłego, żółtego sera to chyba przesada, zwłaszcza, że zarobki wynoszą średnio ok. 1000 zł na miesiąc (w przeliczeniu). Wczasowiczów na szczęście ten problem nie dotyka tak bardzo i trzeba zobaczyć trochę tego pięknego kraju.

Z oferty wycieczek oferowanych przez różne biura turystyczne wybieram wycieczkę statkiem na archipelag Kornaty. Składa się on z 256 wysp, które powstały wiele lat temu w wyniku zalania przez morze Gór Dynarskich. Praktycznie cały archipelag to Park Narodowy, ale ciekawostką jest fakt, że poszczególne wyspy należą od wieków do mieszkańców Murteru, których przez to często nazywa się „najbogatszymi biedakami”, gdyż z tymi wyspami po prostu nie mają co zrobić. Wyspy te są zupełnie niezamieszkane, bo i trudno tam mieszkać, skoro na całym archipelagu nie ma ani jednego ujęcia pitnej wody! Tym większe zdumienie wzbudza widok trzech Pinii rosnących na wyspie do której dobijamy na plażowanie i na obiad. A na obiad wreszcie chorwackie danie - ryba z grilla. Bardzo dobra, aczkolwiek jej nazwa podawana przez obsługę nie mówi zupełnie nic. Czas wracać, a po drodze jeszcze przerwa na pływanie w czyściutkiej wodzie i nadzieja, że w tę stronę fale na morzu będą zdecydowanie mniejsze.

Wracamy szczęśliwie i od następnego dnia uprawiam turystykę niezorganizowaną, to znaczy smażę się na słoneczku, pływam i postanawiam zwiedzić Pałac Dioklecjana w Splicie. Split leży tylko ok. 80 km od Murteru, ale wycieczka kursowymi autobusami z kilkoma przesiadkami zajmuje cały dzień. Trzeba jednak przyznać, że komunikacja na trasie Dubrownik – Zagrzeb (z której to trasy odbija się w bok na Murter) przebiega bardzo dobrze. A wszystko to za sprawą konkurencyjnych linii autobusowych kursujących na tej trasie. Pałac Dioklecjana na wszystkich chyba robi duże wrażenie. Ten „pałac” jest przecież wielkości niektórych miasteczek! „Cysorz to mo klawe życie”. Piękny widok z wieży potwierdza przepuszczenia, że w dawnych czasach to budowali! Nie to co nasze M-ileś tam. I jeszcze spacer wąskimi uliczkami (korytarzami?) pałacu, jeszcze mrożona kawa w kawiarni (pałacowej kuchni?) i jeszcze spacer po porcie, gdzie uwagę wszystkich przykuwa wspaniała żaglówka z banderą USA. Tak, takim statkiem można przepłynąć Atlantyk!

Wracam do Murteru, by za kilka dni pojechać jeszcze dalej na południe do Dubrownika. Droga tam przechodzi wszelkie oczekiwania. Pięknie położona - po prawej stronie wysokie skały schodzące aż do morza, po lewej skaliste, niedostępne góry, za chwilę jeziora, które wyłaniają się zza zakrętu, by jeszcze po chwili znaleźć się... w Chinach. To rozlewiska rzeki Neretvy i położone tam pola sprawiają takie wrażenie. Piękne widoki, piękna pogoda i w końcu Dubrownik. Stary Dubrownik dzięki środkom UNESCO, już prawie w całości jest odbudowany po ostatniej w tamtym regionie wojnie, już można podziwiać panoramę miasta z murów obronnych (wejście i zejście tam jest bardzo męczące, ale warto), widok na Morze Adriatyckie, gdzie całkiem niedaleko po drugiej stronie horyzontu leży włoskie Bari, wspaniałe dubrownickie, starożytne uliczki, z kościołami, katedrą, muzeami, a pomiędzy tym wszystkim normalne życie mieszkańców starego Dubrownika i dość duża liczba turystów. Tłum ludzi jest troszkę męczący, ale zawsze można uciec przed nim do jednej z licznych kawiarni, albo restauracji, w których gdzieniegdzie mówią nawet po polsku. Trzeba wracać, za dwa dni obieram kierunek w stronę Polski, gdzie docieram po dwudziestu godzinach jazdy autobusem, z czego poważna część przypada na stanie w korku samochodowym w Chorwacji. W Polsce – brr! 10 stopni ciepła. Ciepła? W Chorwacji woda w morzu była cieplejsza! Zaczynam myśleć o powrocie w tamte strony. Może w następne wakacje? Już tylko jedenaście miesięcy...
---

Wejdź na tę stronę, aby czytać szybciej! ----------- Paweł Rudzki - trener szybkiego czytania, autor ebooka "Szybko czytasz - więcej rozumiesz"


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Mostar - odrodzenie po wojnie

Mostar - odrodzenie po wojnie

Autorem artykułu jest Marek Bemben



Który z europejskich krajów ma poziom bezrobocia... 50 procent?

Mostar - "miasto z kamienia i na kamieniu" jak mówią miejscowi, liczące ponad 120 tysięcy mieszkańców, jest największym centrum politycznym, gospodarczym i kulturalnym południowo - zachodniej części Bośni i Hercegowiny. Niewiele jest miejsc na świecie gdzie obok siebie spotkamy meczety, cerkwie i kościoły katolickie. Mostar zachwyca, choć jeszcze niedawno trwały tu jedne z najcieższych walk podczas wojny w byłej Jugosławii. Przez miasto przejeżdża dużo Polaków. Kierunek - Chorwacja wczasy.

Dziury po kulach

Po wjeździe do miasta zderzamy się z typowo południowym tumultem - spory ruch samochodowy, mnóstwo pieszych przebiegających przez ulicę w najdziwniejszych miejscach, ogólny chaos komunikacyjny. Pośród dźwięku klaksonów (trąbienie wydaje się być swoistą rozrywką dla miejscowych kierowców) dobiega nas nawoływanie muezzinów z licznych meczetów. Niespotykany gdzie indziej widok muzułmańskiej świątyni sąsiadującej z cerkwią prawosławną i kościołem katolickim sprawia wrażenie harmonii i ogólnej tolerancji. Tak jednak nie jest. To tutaj od 1992 roku niemal bez przerwy przez prawie trzy lata trwały cieżkie walki (zniszczono około 5 tysięcy budynków). Ich ofiarami była głównie ludność cywilna - zabito ponad 2 tysiące mieszkańców, a 25 tysięcy ludzi uciekło ze swych domów, wiekszość do tej pory nie powróciła. Idąc deptakiem napotykamy małe muzułmańskie cmentarze, a daty śmierci na nagrobkach mówią wszystko - 1992 r. , 1993 r. . To polegli z rąk chorwackich bądź serbskich podczas krwawej wojny bałkańskiej.
Pomimo, że od zakończenia konfliktu minęło osiem lat, ślady wojny są nadal widoczne. Duże wrażenie robi na nas dom, który z daleka wydaje się być fantazyjnie otynkowany. Z bliska jednak widzimy, iż co kilka centymetrów w ścianie jest spora wyrwa po kuli. Połowa domu ocalała, wstawiono nowe okna, mieszkają tam ludzie. Druga połowa, z napisem "mini market" straszy potężną wyrwą.
Niemal na każdym kroku spotykamy ekipy remontowe, które podnoszą z gruzów kolejne budowle. Mostar z dnia na dzień zmienia swe oblicze - praca wre. Nieprzypadkowo jedyny w tym dużym mieście hipermarket zamiast produktów spożywczych sprzedaje materiały budowlane. Nie sposób przejść ulicą nie napotykając żołnierza. To stacjonujące w Bośni siły rozjemcze SFOR. Przed wjazdem do miasta mijają nas jadące sąsiednim pasem transportery wojskowe. Nisko nad domami przelatuje helikopter. Tu można odczuć, że wojna zakończyła się zupełnie niedawno.


Sobieski na Bałkanach


Mostar ma długą i burzliwą historię. W XV wieku został zdobyty przez Turków. To właśnie dlatego dominującą religią stał się muzułmanizm. Mieszkańcy (Słowianie) przejęli wiarę od swych najeźdźców. W czasach osmańskich Mostar dynamicznie się rozwijał. Zawdzięcza to między innymi położeniu na szlaku handlowym z Dubrownika. Postępu nie hamują nawet epidemie dżumy i trzęsienie ziemi w XVI wieku. Mieszkańcy słynęli w całej niemal Europie z wyrobów rzemieślniczych, głównie ze skór i złota. Bogactwo miasta przejawiało się w powstających jak grzyby po deszczu orientalnych domach i meczetach. Powstawały medresy, czyli muzułmańskie szkoły religijne. W XVII wieku Mostar miał ponad 300 sklepów!
Panowaniu osmańskiemu w 1683 roku kres położył... król Jan Sobieski, który za pomocą połączonych armii polskiej i austriackiej rozbił wojska tureckie. Silne związki muzułmańskich mieszkańców z Turcją przetrwały jednak aż do początku XX wieku, kiedy to Hercegowina stała sie oficjalnie podległa Austro - Węgrom. Po I wojnie światowej miasto weszło w skład Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, a później Jugosławii. Od 1992 roku należy do niepodległej Bośni i Hercegowiny.
Mostar, leżący na styku kultur Wschodu i Zachodu, ma do zaoferowania turystom wiele atrakcji. Jednakże najbardziej znany zabytek miasta - stary kamienny most z 1566 roku - został zbombardowany podczas wojny w 1993 roku.
Do innych ciekawych miejsc można zaliczyć meczet Asker z początku XVI wieku, co ciekawe budowla nie posiadała nigdy minaretu. Wśród innych meczetów uwagę przyciąga Tabacica (z XV wieku, z wysokim na 20 metrów minaretem), Koski Mehmed-Paszy (minaret oddalony jest zaledwie 5 metrów od rzeki!), Karadoz- Bega (obok medresy). O odnowionej w 1981 roku wieży zegarowej mówi się, że według źródeł, dzwony słychać było w odległości trzech godzin marszu od Mostaru. Dzielnicę Stara Carsija, określa się z kolei mianem prawdziwej kwintensencji Orientu - tradycyjne warsztaty rzemieślnicze, restauracyjki oferujące lokalne potrawy, meczety i tureckie fortyfikacje. Przy ulicy Bisevica znajduje się dom o tej samej nazwie. Umieszczono tam ekspozycję sprzętów z okresu panowania tureckiego. Można też odwiedzić klasztor franciszkanów, starą synagogę, łaźnię turecką - hammam, czy muzeum Hercegowiny.
Warto również wybrać się na Tepa-pijaca, czyli główny bazar starego Mostaru, gdzie godne polecenia są domowe wyroby sprzedawane przez mieszkańców - głównie wina i sery.


Co drugi bez pracy

Mostar zachwyca i zadziwia. Nadal posiada silne związki z Turcją i światem muzułmańskim. W mieście, jako jedyne placówki dyplomatyczne, rozlokowały się konsulaty państw Turcja i Egipt. Stary most odbudowują zaś robotnicy z Ankary.
W Mostarze nie widać ubóstwa, choć poziom bezrobocia w Bośni i Hercegowinie w wielu miejscach oscyluje na poziomie... ponad 50 procent. Głównym pracodawcą jest w Mostarze huta aluminium. Mieszkańcy mają ambicje żyć też z turystyki. Na razie jednak Bośnia nie cieszy się powodzeniem. Wciąż jeszcze kraj ten kojarzy się z wojną. Jednak jest tu względnie bezpiecznie. Bez problemu można poruszać się nocami po mieście. Pozostawienie samochodu na ulicy także nie powinno budzić wątpliwości - wiele aut, z uwagi na tropikalne wręcz upały, stoi z otwartymi szybami. Należy jednak uważać i nie schodzić na pobocza dróg w interiorze, unikać lasów, zarośli. Wciąż mogą tam być miny. Świadczą o tym patrole saperów, które spotykamy wzdłuż głównych dróg tego kraju.
Bośnia powoli dźwiga się z gruzów, mieszkańcy uśmiechają się na ulicy, choć prawie każdy z nich stracił podczas wojny krewnego, sąsiada, współpracownika... Starają się żyć normalnie.

---

Autor Marek Bemben, wytrawny podróżnik i turysta, poleca LAST MINUTE


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 5 lutego 2011

Najpiękniejsze spotkanie morza z lądem występuje na czarnogórskim wybrzeżu

Najpiękniejsze spotkanie morza z lądem występuje na czarnogórskim wybrzeżu

Autorem artykułu jest sata nuro



George Byron pisał: „Gdy rodziła się nasza planeta, najpiękniejsze spo­tkanie morza z lądem zdarzyło się na czarnogórskim wybrzeżu".  Czar­nogóra (nazywana w świecie z włoska:Montenegro) od Polaków nie wymaga wiz. Choć kraj ten nie jest członkiem Unii Europejskiej ma już w obiegu euro...

Murvica czyli wakacje w Chorwacji nr 2

Murvica czyli wakacje w Chorwacji nr 2

Autorem artykułu jest Paweł Rudzki



Opis wakacji jakie autor spędził w Murvicy (Chorwacja) na wyspie Brac.
Tym razem wiedziałem gdzie chcę jechać, a nie jak przed rokiem gdy znalazłem się w Murterze. Muszę jednak przyznać, że była to wiedza podobna do tej, którą posiadał Kolumb przed swoją wyprawą do "Indii" - wiedział, że coś tam jest, ale co tam zobaczy i czego doświadczy mógł się tylko domyślać.... Co więcej do znanej nam dzisiaj Ameryki Północnej Kolumbowi nie udało się właściwie dotrzeć. Mnie na wyspę Brač w Chorwacji tak. I o tym właśnie będzie ten krótki reportaż.

niedziela, 23 stycznia 2011

Zaplanuj już urlop w Chorwacji

Autorem artykułu jest Mirosław Nikolin



Spędzając urlop w Chorwacji możesz liczyć na słońce, malownicze miasteczka położone u podnóża potężnych Gór Dynarskich, to zaledwie jedno oblicze tego niezwykłego kraju.
Spędzając urlop w Chorwacji możesz liczyć na słońce, malownicze miasteczka położone u podnóża potężnych Gór Dynarskich, to zaledwie jedno oblicze tego niezwykłego kraju. Drugie to fantastyczne zabytki starożytności, średniowiecza i renesansu np. Pula to starożytne miasto gdzie symbolem jest świetnie zachowany rzymski amfiteatr..